Kilka miesięcy później...
Po bardzo długiej przerwie wracam do Was. Postaram się w skrócie opisać co stało się przez te siedem miesięcy nieobecności.
Ostatni wpis dotyczył okien i dylematu czy aby dobrze zostało zamontowane okno HST. Niestety miałam rację okno jest o 3 cm za wysoko. Może wydawać się to śmieszne, ale w przypadku okna bezprogowego te 3cm mają ogromne znaczenie. Zgłosiliśmy reklamację zarówno na złe zamontowanie jak i na uszkodzenia widoczne na ramie. Reklamacja została uznana, ale na wymianę ramy i ponowne (prawidłowe) zamontowanie czekamy już od czerwca. Moja cierpliwość powoli się kończy i zaczynam żałować, że zauważyłam te wszystkie usterki. Sytuacja z oknem utrudniła zrobienie tynków, wylewki, elewacji. Wszystko obok okna niedokończone. Firma sprzedająca okna nie odbiera już ode mnie telefonów.
No dobrze kończę już z tym narzekaniem i mówię co było dalej. Stan surowy zamknięty pozwolił na zrobienie elektryki. Zanim przyszli elektrycy kupiłam kredę i razem ze Stasiem pewnej niedzieli poszliśmy na budowę i zaznaczaliśmy na ścianie gdzie i co ma się znaleźć. Trochę to zajęło zwłaszcza, że ja zaznaczałam a Stach tylko przeszkadzał ;) W poniedziałek Panowie zweryfikowali nasze ustalenia i uświadomili mi, że nasze potrzeby elektryczne są znacznie większe. Gniazdko na każdej ścianie, po 2 wyłączniki do niektórych lamp no i 3 podłączenia antenowe. Myślałam, że padnę ze śmiechu- jeden telewizor i 3 gniazda antenowe. No ale dobrze to oni są specjalistami. Firma składałasię ze starszego właściciela, kilku 20-letnich (chyba tyle już mieli) pracowników i nieletnich praktykantów ze szkoły. Brali jedną stawkę bez względu na ilość gniazdek. Dodatkowo płaciłam za instalację pod rolety. Nie będziemy ich robić, ale to tak na wszelki wypadek. Gniazdka zrobiliśmy na wysokości 25-30 cm, a wyłączniki chyba na 130 cm. mieliśmy z tym duży dylemat. jedni robią wysoko, a inni coraz częściej bardzo nisko na wysokości wyprostowanej dłoni. Nie daliśmy się przekonać do takiej wysokości. Przeczytałam ciekawą poradę dla ustalenia prawidłowej wysokości, a mianowicie należy razem z mężem stanąć przy ścianie zamknąć oczy i uderzyć wścianę jak byśmy chcieli włączyć światło. Na szczęście jesteśmy oboje przyzwyczajeni do wysokich wyłączników więc uderzyliśmy prawie w tym samym miejscu. Panowie zrobili również instalację odgromową, gdyż jesteśmy najwyżej położonym domem w okolicy i w dodatku na górce.
Po tych kilku miesiącach doszłam do wniosku, że jeszcze kilka gniazdek trzeba dorobić.Podobno to nie problem nawet jeśli mamy już tynki. Mam nadzieję, że mój mąż tego nie będzie czytał, a ja załatwię to po cichu z panami. Trzeba było ich słuchać jak mówili, że gniazdko musi być na każdej ścianie :)
Hydraulicy przyszli po tynkarzach. Namawiali mnie na dwie umywalki w każdej łazience. Pomyślałam o tym, że to podobna sytuacja do tych gniazd antenowych. Mamy 3 łazienki na 2 osoby i nie rozumiałam tego nalegania na dublowanie umywalki. Zawsze wchodzę sama do łazienki, a argumenty, że ładniej to wygląda i wszyscy tak teraz robią nie trafiły do mnie. Raczej wyobraziłam sobie to codzienne wycieranie pasty do zębów w każdej z nich no i ten brak zdecydowania, z której to dzisiaj skorzystać. Zostałam natomiast przekonana do zrobienia bidetu, którego nie było w planach. Panowie wykonali również ogrzewanie podłogowe. Podobno rozłożyli jakieś lepsze rurki i gęściej ze względu na planowaną drewnianą podłogę.
Tynki i wylewki czyli jak to zrobiło się jaśniej i dom zaczął przypominać dom. Tynkarze swoją pracę wykonywali chyba 2 tygodnie. Jedyną istotną rzeczą jaką sobie przypominam to to, że zasłonili folią okna i wreszcie mogliśmy się schować w salonie gdzie jest 35 mkw szyb i normalnie widać nas z każdej strony. Wylewki zrobili w jeden dzień, a później przez 2 tygodnie polewałam wodą. Był to okres największych letnich upałów i przebywanie w tych parnych pomieszczeniach było koszmarne. Nie wiem już czy bardziej polewałam podłogę czy siebie żeby się schłodzić.
W międzyczasie wymienili też szyby w oknach plastikowych. Zgłosiłam reklamację na prawie wszystkie szyby. Okazało się, że były solidnie porysowane. Największy 2-metrowy fix w salonie miał rysę na ok 60 cm. Reklamacja została uznana, a szyby wymienione. Panowie powiedzieli, że aktualne normy unijne dopuszczają rysy. Podobno szyby przechodzą przez specjalny skan i rysy o dopuszczalnych normach nie są wychwytywane. Poza tym energooszczędne szyby są z jakimiś domieszkami, które sprawiają, że szkło jest bardziej podatne na porysowania.
Zrobiono nam również izolację tarasu. Do tej pory wszystkie ściany pod tarasem były przemoknięte. Właściwie są takie do teraz, ale przynajmniej już bardziej nie namakają. Położono 2 warstwy papy, która i tak nieco przepuszczała. Pod papą jakieś czarne mazidło. Na to styropian, wylewka i warstwa gumowatego szarego mazidła. Niestety odpadło pod wpływem mrozu i trzeba to zrobić jeszcze raz.
Doczekaliśmy się też drzwi zewnętrznych. Bardzo długo nad nimi rozmyślaliśmy. Jeździliśmy po okolicy wypatrując jakiejś perełki w nowych domach. Niestety wszystko co nowoczesne wydawało mi się zbyt przesadzone. Moje serce skłaniało się do rzeźbionych stylowych drzwi, ale rozum podpowiadał, że to zbyt nowoczesny dom na takie sentymenty. Kiedy przyjechał przedstawiciel to byłam na 100 % zdecydowana na antracytowe drzwi w grube lustrzane pasy na całej szerokości. Pomysł nieco przestał mi się podobać kiedy usłyszałam cenę. Nie wiedziałam co zrobić zwłaszcza, że musieliśmy zdecydować się na drzwi z szybą, ponieważ w naszym wiatrołapie nie ma okna. Kiedy powiedziałam to Panu od drzwi to uświadomił mi, że poczwórna szyba i tak nie przepuści światła. Odetchnęłam z ulgą i zamówiłam najprostsze na świecie drzwi bez żadnego udziwnienia. Żadnych szybek, łuków i łączenia kolorów.
Wstępne ocieplenie poddasza i stryszek. Zmęczyłam się już tym pisaniem więc powiem tylko, że kolejna warstwa wełny będzie po wygrzaniu domu kiedy podłączą wreszcie gaz. Moja gadulska natura zapędziła mnie do zagadywania panów przy ociepleniu. Strasznie nawdychałam się opiłków i przez tydzień codziennie mówiłam Staszkowi, że chyba będziemy musieli pojechać na pogotowie. Na szczęście przeszło. Łączna grubość wełny będzie wynosić 35 cm.
Stryszek jest super. Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęcia zanim zabrali drabinę.
Ocieplenie domu udało się zrobić przed zakończeniem roku. Nie robiłam zdjęć bo nie chciałam stresować Panów, a przychodzili na budowę kiedy było jeszcze ciemno, a kończyli gdy już było ciemno. Musieliśmy zrobić cieńszą warstwę styropianu ze względu na zbyt mały wypust dachu. Przy rynnach bezokapowych styropian musi zmieścić się całkowicie pod rynną. Zdecydowaliśmy się na styropian grafitowy austrotherm 18 cm. Wykończenie elewacji dopiero na wiosnę, albo jeszcze później.
Kilka zimowych widoków z tarasu.
A teraz przedstawiam Wam mój ukochany zakup do domu. Piec :) Romotop Bilbao. Na górze ma być jeszcze ceramiczna płyta, ale oddaliśmy do reklamacji ponieważ przywieźli ubitą. Piec waży 160 kg i musiałam zorganizować wnosicieli. Leroy Merlin żąda za wniesienie zdecydowanie przesadzoną cenę. Niestety podczas wnoszenia została lekko uszkodzona ościeżnica w drzwiach wejściowych. Poproszę Pana stolarza, który będzie robił dla nas schody aby lekko podreperował. Piec bardzo nas cieszy. Właściwie palę w nim prawie codziennie. Spędziliśmy nawet sylwestra przy piecu. Kupiliśmy w Ikei bardzo wygodne fotele ogrodowe, zanieśliśmy koce, jedzenie i szampana. Widok fajerwerków przez te wszystkie okna a przede wszystkim z tarasu był bajeczny.
Mój mąż miał urlop między świętami i przez prawie cały ten czas ciął drzewo, które zostało na budowie. Poniżej efekt wspólnej pracy. Stach przy pile ryzykował palce, a ja przy taczkach kręgosłup.
A teraz odpoczywamy pod drewutnią...